Nikt to spotkały tylko zaszczyty siedmioma cezarami wysokim poziomie intelektualny ze samej zachodniej granicy. pas przygraniczny wygląda ciekawie. Długa, pusta, ciągnąca sięieskończoność droga. Jak już mamy za sobą skrajny zachodni słupek to czas udać się wschód. Po drodzeiedalekiej odległości od brzegu przejeżdżamy przez kilka wojskowych fortów oraz promenadę. Warto zobaczyć jeszcze samą latarnię morską. Zaraz po wyjeździe ze Świnoujścia zmoczył nas konkretny deszcz, mokrzy doturlaliśmy się do Międzyzdrojów pole namiotowe zaraz przy wlocie do miasta gdzie dzięki uprzejmości właściciela wysuszyliśmy ubraniaajważniejsze buty. Dzień II Trzebiatów Dźwirzyno 99 km 06ano pogodaam raz do przyjemnej jazdy, nie padało więc odebraliśmy już wysuszone rzeczyuszyliśmy zwiedzać Międzyzdroje. Miasto bardzo ładnie się prezentuje, deptakiowej kostki oraz sporo luksusowych hoteli. Oczywiście nie mogło się obyć bez odwiedzenia osławionej Alei Gwiazdkrócie 100m kostkidlewów rąk. Ci bardziej zasłużeni mają swoje miejsca przy skraju ścieżki każdyndywidualnym kształcie, odpowiadającym największemu dziełu. Morze praktycznie przez cały czas naszej wyprawy było dość wzburzone przez wiatr, który zresztą dokuczał wiejącwarz. Bynajmniej dzięki temu było ciekawiejidoki nabierały pewnego uroku. Po wyjeździeiędzyzdrojów można odwiedzić rezerwat żubrów, my za to zjechaliśmy zaraz za miastem punkt widokowy umieszczony Wzgórzu Gosańiego można podziwiać klifyamo morze. Wjazd niego jest dosłowniełównej trasy, tylko trzeba kawałek ponieść rower po schodach. Po opuszczeniu wyspy Wolin zwodzonym mostem kierowaliśmy siętronę Trzebiatowa. Nad morzem podziwialiśmy dosłownie autostradę chmur. Ciągnęły sięółnocy nad Polskę, widok nadzwyczajny tak jakby rozdzielały niebo dwie częścirzęsaczu koniecznie trzeba zobaczyć klify których skraju dosłownie możemy jechać prowadzi czerwony szlak. Jazda krawędzią, do tego szybujący nad nami paralotniarze. To wszystko dostarcza niezłych wrażeń. Dalej ciekawie wije się wąską, leśną ścieżkato tak lądujemyewalu. Kolejny przystanekrzebiatowie gdzie oglądamy mury miasta, basztę oraz kościół. Miasto opuszczamy trasą Mrzeżyno. Po dojeździe miejsce skręcamy od razu Dźwirzyno. Robi się późno. Skoczyliśmy jeszcze tylko plażę podziwiać zachód słońcarzeba szukać pola namiotowego. Udało się znaleźć jedno wylocieiasta gdzie okazyjnie przenocowaliśmy. Dzień III Kołobrzeg Mielno Dąbki 83 km 05o spokojnej, bezdeszczowej nocy udaliśmy siętronę Kołobrzegu. Zaraz po wjeździe do miasta skierowaliśmy siętronę portulaży. Obejrzeliśmy latarnię morską, przeszliśmy się kawałek promenadą wszędzie te same stragany, budkiamiątki, normalnie Vu. Czym prędzej poszliśmy plażę którą kawałek się nawet przejechaliśmy. Przy wodzie całkiem dobrze się jeździ, nawetakwamia oponachobi się ciekawiej jak przychodzi falaas podmywa. Ogólnie lepiej unikać słonej wody, może działać destrukcyjnie sprzętołobrzegu kierowaliśmy się trasą Koszalinkolicach Sianożęt kierowaliśmy się czerwonym szlakiem latarni morskichewnym miejscu przejeżdżaliśmy przez czynne lotnisko, ścieżka szlaku jest nawet wymalowana płycie lotniska. jednymamieni widać oznaczenie szlaku Bike the Baltic który tym fragmencie łączy sięaszym. Przejeżdżamy Ustronie Morskieierujemy się dalej czerwonym szlakiem do Gąsek gdzie czeka nas latarnia morska. Niestety dalej fragment ulicy jest remontowanyusimy jechać do Mielna inną trasąielna jazda początkowo asfaltem do Łazów gdzie postanowiliśmy nie omijać jeziora Bukoworzejechać fragment plażą. Niestety ten sprytny plan się nie udałałą trasę musieliśmy pchać nasze obładowane roweryrząskim piasku. Nawet część blisko można nie polepszała zbytnio sytuacji wieczorem woda nie wysychała tak szybko jak za dniarzez to piasek się za bardzo nie utwardziłak przezilometry. Po drodze spotkaliśmy miłe małżeństwo, zamieniliśmyimi parę słówawet dostaliśmyrezencie po bursztynie. Po parogodzinnym spacerze wylądowaliśmykolicach Dąbków. Całe szczęście udało się załatwić szybko noclegobliskim ośrodku. Zmordowani zjedliśmy kolację praktycznie zimno, skończył się kartuszazemunęliśmy szybko spaćamiocie. Dzień IV Darłowo Ustka 69 km 04staliśmy dość późno po ciężkim poprzednim dniueszczowym poranku. Leniwie zebraliśmy sięuszyliśmytronę Darłowa. Pogoda znacznie się poprawiła, ale dałobie znać wmordewind, dokuczał przez większość trasyarłowie skierowaliśmy się od razutronę Darłówka Zachodniego. Przez ten fragment horyzoncie towarzyszył widok wiatraków elektrowni wiatrowej. Po dojeździe miejsce weszliśmy portowy falochron. Fale mocno rozbijały sięetonch fragment przedostawał się przejście. Dzięki temu można było się trochę orzeźwić. Kierunek Ustkastce zwiedziliśmy centrum, przejechaliśmy najbardziej turystyczną ulicą pod portbejrzeliśmy latarnię morską. Później bezskutecznie szukaliśmy kartuszaazem. Nie mogliśmy znaleźćomocą ludzi żadnego sklepu turystycznego. Udało się za to załatwić noclegśrodku Borowinka gdzie mieliśmy do dyspozycji niezłą kuchnięazemzajnikiem. Czego chcieć więcej. Dzieńłupsk Żarnowiec 116 km 06ziśstki wyruszyliśmy do Słupskatamtąd prosto drogą wojewódzką 213tronę Żarnowca. Postanowiliśmy trochę nadgonićie jechać bezpośrednio przy morzu, nie widziało się kolejne pchanie rowerów. Do tego nie było tym odcinku według mapy dobrej drogiezpośredniej bliskości wybrzeża. Ogólnie trasa jest dość spokojna dobrej jakości asfaltu. Od Wicka teren zaczyna ładnie falować. Można wreszcie nacieszyć się dłuższymi niż do tej pory zjazdami, ale oczywiścierugiej strony są podjazdy. Droga robi się ciekawa. Po około 35 km dojeżdżamy do Wierzchucinazegodało się przejechać za ciągnikiem. Zaraz za miejscowością widaćarnowieckieablica informacyjna zaprasza nas do