Augustów Noclegi Mazury Domki Nad Jeziorem

Noclegi Augustow Perseid

Stoi i obserwuje formuły jak niegdyś, lód współpracownicy swojej finansowej czasami odskakuje dwa metry, ale udaje się spawać. Nie szans dać zmianę, ale on to doskonale wie, że jestem niespotykanym gościemie co ode mnie wymagać. Więc ciągnie mnie równo przez następne ileśtam kilometrówtórymś momencie coś mu się przydaje, mimo strzałekrawo, odbijaewo. Krzyczę „nie turawo Nolo Jest akurat lekki podjazd szutrowyn mimo swojego błędu łyka mnie0 sekund znów mamy trasie podobną sytuację, jakiś rozjazdtoi Groszek, który krzyczy, że grupa następna jest dosłownie niecałą minutę przed namizeczywiście zarazrzodu widać kolorowe koszulki wśród drzew. Przyśpieszamyzybko doganiamy kolorowy peleton. Jest Tomekrzysiek ze Sprintu, jest Andrzej mocarzlity Plus jest dwóch młodychKSomekbstu. Wszyscy zdziwieni, że się pojawiłem Tomek stwierdza„Ciebie Ptaq bym się nie spodziewał No siebie teżym miejscu jeszcze nie widziałemd razu kalkuluję gdzie jestem. Chłopaki mówią, żerzodu czteroosobowa ucieczka Mistralayięc 12-stkazizas, szansa top 10rzodu jest pewno mistrzu Darektoim? Andriej był starcieakub chyba też Czwarty to pewnie Pawełlity, go tuami też nie Więc jestem czwarty! Pytanie czy jestemtanie powalczyćndrzejemodium… jeśli dojadęakie dywagacje trasie, trochę się do siebie uśmiecham po tych myślach. Andrzej kopyto nie gorsze niż Nolo! Nie ważne jak będzie, ważne, że to mój dzień! Wylatujemy prostą wzdłuż torów… to który to kilometr pytam Tomka. Mówi że jeszczeziesięć. liczniku zostało tylko 10 kilosów Wow, jak szybko poszło Nawet nie czułem, ze jechałem jednym bidonie, tak szybko minęło. Wskakujemy asfaltowy kawałek, zaraz potemas taką przecinkę leśną, młodniak. Poorany, straszne wertepy, wąsko. popełniam błąd. Jestem końcu, niezgodnierzyjęta ten dzień taktyką„Nie myśl, że jesteś najsłabszy, więc jedzieszyłu. Myśl jak się przecisnąć do przoduieć bezpieczną pozycję Niestetyym momencie nie mam takiej pozycji. AdamKS przede mną powoli dystans do reszty. Jestem za nimie mam jak tych wertepach się przecisnąć, jest wąsko. Widzę jak reszta ucieka, pewno zwiększyli tempo już czując metę. nie mam szans sprawdzić, czy bym się za nimi utrzymał. Wypadamyłodniakaóżnica jest kilkadziesiąt metrów. Wyprzedzam Adamaróbuję docisnąć. Wydaje się, że nawet dystans się trochę zmniejsza… ale jest za daleko. Tracę impetezygnuję. Zostajemyłodymyłu we dwójkę. Ostatnie kilometry to straszne zawijasyrawo, zarazewo, nawrót, znówrawo… Dwóch Adamów jedzie. On jestłodzikach, kalkuluję, pewno młodszy, świeższyocniejszy. Ciekawe czy będzie ze staruchem walczył, czy odpuści? Co dziwne mam także siły, żadnego kryzysuzuję, że mogę jeszcze przycisnąć. Robię to, gdy on tempo, wychodzę do przoduociskam. Ostry zakrętewołyszę, że za mnąoś uderza, pada. Oglądam się za siebie, widzę że leżyię podnosi. Krzyczę tylko, czy żyje. Odpowiada, że wporzo. Cisnę dalej, przecież młodego czekać nie będęypadam ostatnią prostą szutrówkę. Ktoś krzyczy: pięćset metrów. Są kibice, jest doping. Dociskam jeszcze bardziej, oglądam się za siebie. Pusto. Już wiem, że jest zajebiście! Tętno znów ponad 180nie nogioping niosą. Zza zakrętu wyłania się Wpadamełnym pędzie krzykiem zwycięstwa ustach. dla mnie to dzień zwycięstwa! To był mój wyścig życia, życiowa formaoga. Super jazda, odpowiednia taktyka, brak kryzysów. Równa, mocna jazda. Wykres tętna jak mnie niesamowity. Szkoda, że Garmin nie rejestrował tych pięcio kilometrowych odcinków. Założę się, że średnie tętnaałego maratonu byłyby podobne. Żadnego dryfu tętna, żadnego wyraźnego spadkuół. Tylko normalne wahaniaały czas piki do ponad 180. Wow, jaki wyścig! mecie ledwo łapię powietrze, ale podbiegają do mnie ludzie, koledzy, jest też Ala, wszyscy gratulują. Jestem cztery minuty po czołówce. Całkowite zaskoczenie! Dla mnie też! Mocno podbijam swój życiowy wynikarewki. Jestem 11 Open Elita Plusż 968 punktów! Objechałem naprawdę wielkie nazwiskaaszym peletonie. Saszę po raz trzecizęduego dnia nie miał najgorszego. Tomkaawłaambetu chyba po raz pierwszyyciu. Za mną też bezpośredni rywaleeneralce: Przemoistralarzemekabmetu Co za wyścig, co za zawody Do teraz to we mnie siedziię tym jaram Dlatego relacja taka emocjonalna, ale nie mogę się jeszcze opanowaća adrenalina jakieś długie działanie Efekt tego jest taki, że zaczynam coś rozumieć. Zaczynam układać sobiełowie „taktykę zwycięstwa Wiem, ze dobrze taktycznie pojechałem, że byłem gdzie powinienem być, mimo że głowa mówiła, że jestem za wysoko, że za mocno jadę, że powinienem byćyłuie, trzeba byćrzodu, żeby kontrolować sytuacjęeagować zmiany. gdybym był dwie pozycjęyłu, za Saszą gdzie moje miejsce, to nigdy bym nie zespawał nim nie uciekłalczyłbym najprawdopodobniej finiszuiejsca 13. identycznej zasadzie popełniłem błąd końcu wyścigu, ustawiłem się gdzie niby powinienem: czyli jako najsłabszy końcuzy byłem najsłabszy? Czy bym powalczyłiejscaie dowiem się… do następnej okazjiiedzielarześnia 2013 Komentarzeyło ciężko, powiedziałbym bardzo ciężko. Od razu wpadłemaki dół, wielki lej po wielkiej bombie, że rzadko się zdarzaie wiemo się stało coym wszystkim chodzi Zaczynając od początku/od rana/ od literyzy jak to inaczej zwać… Po drodze byłem pełen